30.12.2012

Pogotowie sylwestrowe!

(Już na wstępie uprzedzam, że faceci raczej nie znajdą nic ciekawego w tym poście, chyba że spadł na nich ciężki obowiązek doradzania swojej dziewczynie, w czym będzie najlepiej wyglądać. W związku z tym pozwolę sobie zwracać się bezpośrednio do dziewczyn. Sorry, chłopaki.)

Dziewczyny, jeśli właśnie zdałyście sobie sprawę, że już jutro sylwester, a Wy jesteście kropce - spokojnie. Kolejny post "na ostatnią chwilę" przychodzi z pomocą.

Mimo że sama wciąż nie mam pojęcia, co na siebie włożę, przygotowałam kilka zestawów na przymierzaj.pl. Takich, które chętnie bym włożyła, gdybym tylko miała taką sumę do wydania, no i oczywiście taką figurę :D.

Może czymś się zainspirujecie!







Przy wyborze stroju powinnyśmy trzymać się kilku prostych zasad.
  • Skoro sylwester, to oczywiście stawiamy na błysk - chociaż z UMIAREM. Nie przebieramy się przecież za choinkę, więc wystarczą mieniące się detale.
  • Jeśli nie lubimy sukienek, zakładamy spodnie. Wśród zaproponowanych zestawów i jedne, i drugie zostały wykorzystane. Zdecydowanie nie powinnyśmy zakładać czegoś, w czym będzie nam niewygodnie i będzie nas krępować.
  • Ważną kwestią są również buty. Wiadomo, że szpilki na niebotycznie wysokich obcasach będą bardziej efektowne od butów płaskich, a ponadto wysmuklą sylwetkę. Nie warto jednak ryzykować skręconej kostki, jeśli nie czujemy się w nich zbyt pewnie ;).


Powiedzmy, że strój mamy już z głowy. Pora zająć się włosami. Spryskiwać brokatem ich nie polecam, chociaż niewątpliwie rzucałybyście się w oczy i niejednego zadziwiły ;).
Jeśli mimo wszystko chciałybyście wyglądać choć trochę oryginalnie, w tym miejscu mogę polecić Wam mój ulubiony "włosowy" kanał na youtubie - LuxyHair - i zaproponować kilka fryzur.

1. Mój ulubiony luźny warkocz-kłosek. Niby nic takiego, a jednak efekt całkiem fajny.



2. Jeśli wolicie włosy upiąć, a nie macie na to pomysłu, spróbujcie takiego oto ślicznego i banalnie prostego koczka.



3. Dla zwolenniczek włosów rozpuszczonych pozostaje suszarka, prostownica bądź lokówka. Jeśli lubicie korzystać z tego ostatniego narzędzia tortur dla naszych włosów, obejrzyjcie ten filmik.




Jeśli o makijaż chodzi, propozycje mam dwie.

1. Podkreślone usta.



2. Podkreślone oczy (w końcu coś po polsku :D).



Oczywiście, ciuchy, włosy i makijaż to nie najważniejsze elementy sylwestrowych imprez. Chociaż istotne :D. Pamiętajcie, żeby po prostu czuć się dobrze we własnej skórze i spędzić ten czas w gronie zaprzyjaźnionych osób, a wtedy zabawa na pewno będzie szampańska!! Tego Wam właśnie życzymy!

A poza tym duuuużo szczęścia w Nowym Roku - i jak najwięcej ciekawych postów na Szkatule. Bawcie się dobrze! SZKATUŁKA :)

16.12.2012

Holidays are coming...

Wiem, że są osoby, które nie przepadają za sztuczną otoczką wokół Świąt Bożego Narodzenia. Ja należę do tej drugiej grupy ludzi, dla których to jeden z najprzyjemniejszych okresów w roku. Bardzo lubię czas oczekiwania na koniec grudnia, gdy w sklepach pojawiają się bardziej lub mniej ładne dekoracje, towary, które w zamyśle będą idealnym gwiazdkowym prezentem, w tle słychać typowe świąteczne piosenki, a jeśli do tego dołączyć warstwę świeżutkiego, skrzypiącego pod butami śniegu, to jest po prostu idealnie. Nawet na siarczyste mrozy staram się wtedy nie narzekać, bo zimowa atmosfera wszystko mi wynagradza. Może już jestem za stara, a może po prostu z roku na rok święta stopniowo tracą swój urok, ale coraz trudniej poczuć mi, że Coraz bliżej święta... To pewnie przez to, że nie upiekłam jeszcze pierniczków! No cóż, wydaje mi się, że wystarczy, że dotrwam do świątecznej przerwy, wrócę do domu (o ile w międzyczasie nie nastąpi koniec świata oczywiście), gdzie wreszcie zajmę się piernikami, choinką i różnymi takimi sprawami, i aż przesycę tą atmosferą ;).
Mimo wszystko staram się jak mogę, by i tutaj poczuć namiastkę świąt, skoro tak bardzo je lubię. Oto dokumentacja moich starań:


Najpiękniejsza dekoracja, czyli domek z piernika!!

(Najchętniej bym tam weszła, ale trochę wstyd.)


Hu hu ha, zima zła! - a tak było, gdy śnieżyło.

I piosenka, która towarzyszyła mi podczas dzisiejszych świątecznych zakupów:


A Wy czujecie coś w ogóle?

Justyna :)

10.12.2012

Studniówka - hit czy kit?

Czas pędzi w szalonym tempie, a jeden z najważniejszych punktów w kalendarzu maturzystów zbliża się wielkimi krokami. Mowa oczywiście o STUDNIÓWCE - czyli nocy, która podobno ma do końca życia pozostać w ich pamięci. Czy rzeczywiście tak jest czy trochę to wszystko naciągane? Przeżyłam, sprawdziłam i zamierzam się tym właśnie z Wami podzielić :).


(Nasza kochana 3F!!)

Swoją ocenę oprę tylko i wyłącznie na wrażeniach z własnej studniówki. Od razu napiszę, że chociaż podejście do imprezy mam jak najbardziej pozytywne, nie należę do osób, które przesadnie się tym wszystkim ekscytują. Nie szukałam sukienki długimi miesiącami. Nie założyłam podwiązki (a maturę zdałam!). Właśnie uświadomiłam sobie, że jako jedyna z naszej trójki nie tańczyłam poloneza, chociaż absolutnie uwielbiam tę tradycję. Oglądać :D. Taka właśnie jestem leniwa, że wolałam przyglądać się z boku, jak moi znajomi w skupieniu i z gracją wykonują idealnie wyćwiczony układ. A oglądało się ich naprawdę miło - chociaż widząc filmy z innych studniówek, najczęściej przewijam tę część oficjalną, bo zwyczajnie mnie nudzi, tak tutaj totalnie nie czułam się zniecierpliwiona. Myślę, że to dlatego, że przygotowały ją osoby, które znam - większość całkiem dobrze, a resztę przynajmniej z widzenia.

Dla tych, którzy nie widzieli, i dla tych, którzy chcą sobie przypomnieć (tylko uwaga, bo mnie to prawie łezka w oku się kręci) - reportażyk:

(I LO im. Kazimierza Jagiellończyka w Sieradzu)


Jak dla mnie na oddzielny komentarz zasługuje dekoracja. Było po prostu przepięknie!! Chociaż długie miesiące nie wiedziałam, co ciekawego może nam przynieść motyw przewodni, brzmiący Karnawał w Wenecji, to przyznaję - byłam bardzo, bardzo pozytywnie zaskoczona. Maski, suknie, zdjęcia Wenecji, monitory ze slajdami i włoskie piosenki stworzyły tak fajny klimat, że po prostu mnie to wszystko urzekło :). Plus megawygodne skórzane kanapy i pufy na sali były genialnym pomysłem - można było chwilę odsapnąć i dać odpocząć zmęczonym od obcasów nóżkom, nie opuszczając imprezy. Generalnie zero tandety i to było super.



No i przechodzę do najważniejszego, czyli do części nieoficjalnej ;-). Mam wrażenie, że impreza przez cały czas trzymała poziom. Długa, wesoła, udana. Zdecydowanie najbardziej przetańczona, na jakiej byłam. I tak chyba powinno być. Bez żadnych przykrych incydentów... Chociaż nie, była chyba jakaś akcja z gazem pieprzowym. Ale raczej nie zrobiło się nikomu przez to przykro, po prostu poszli tańczyć. Hmm, co ja mogę napisać poza tym, że było super?? Mogę co najwyżej wrzucić parę zdjęć na dowód, że naprawdę dobrze się bawiłam. Znalazłam nawet takie, na których jesteśmy razem w trójkę!



Podsumowując, odpowiem na trzy krótkie pytania, absolutnie subiektywnie.

  • Czy studniówka jest przereklamowana? Moja na pewno nie była :D. A jak wspomniałam na początku, wydaje mi się, że przesadnie się nią nie ekscytowałam.
  • Czy warto na nią czekać? Tak, tak, tak. To najfajniejszy czas klasy maturalnej i zazdroszczę Wam, że to jeszcze przed Wami! Nie mogę uwierzyć w to, że od naszej studniówki minął już prawie ROK!!! (Absolwenci, jesteśmy starzy.)
  • Czy naprawdę zapamiętuje się ją na całe życie? Ja pewnie będę pamiętać, bo ogólnie jestem sentymentalna. Ale coś w tym może jest, bo większość ludzi baaardzo miło studniówkę wspomina :D. MAGIA. No i to moment przełomowy, jeśli chodzi o naukę do matury. Mam wrażenie, że wszyscy mówili, że zaczną ją po studniówce. A po niej, że po feriach, hihi.

W tym miejscu chciałam pozdrowić mojego wspaniałego studniówkowego partnera - dzięki, Michał :D!


Justyna :)



PS Macie ochotę na notkę o moich przygotowaniach do stu? I na parę rad od starszej koleżanki? Let me know :-).